Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Wiktor Szywacz: Po to pracuję, żeby powalczyć o swoją szansę

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
- Nie mam z tym problemu, że będę grał w drugiej drużynie, bo chcę jej pomóc w awansie. Pozostaje wychodzić na boisku i starać się jak najlepiej prezentować w koszulce z białą gwiazdą na piersi - mówi Wiktor Szywacz, piłkarz rezerw Wisły Kraków, który ostatnio dostał szansę treningów z pierwszym zespołem i krótkiego występu w sparingu ze Stalą Rzeszów.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jak traktuje pan fakt, że ostatnio trenował pan z pierwszą drużyną, a miał okazję również zagrać chwilę w sparingu ze Stalą Rzeszów?
- Cieszy mnie przede wszystkim, że zostało zauważone, że dobrze prezentuję się w drużynie rezerw w IV lidze. Cały czas się staram, walczę o swoją szansę. Dostałem ją przede wszystkim jeśli chodzi o treningi z zespołem, bo ze Stalą zagrałem krótko, więc trudno było się w jakiś szczególnie dobry sposób zaprezentować. Pozostaje pracować dalej, żeby zasłużyć na kolejne szanse.

- Zmiana w końcówce tego meczu, gdy wszedł pan za Angela Baenę, była zaplanowana?
- Nie, miałem być po prostu gotowy, gdyby była konieczność pojawienia się na boisku. Angel dostał mocno w jednym ze starć i dlatego go zmieniłem.

- Porozmawiajmy zatem o tym, co dzieje się w drugiej drużynie, bo był pan ojcem wygranej na inaugurację IV-ligowej wiosny. Przypomnijmy - pokonaliście Watrę Białka Tatrzańska 2:1, a pan najpierw wywalczył rzut karny, później zamienił go na gola, a po przerwie strzelił drugiego po ładnej, indywidualnej akcji.
- Bardzo mnie to cieszy, że forma nadeszła w najodpowiedniejszym momencie, czyli na początek sezonu. Teraz pozostaje grać dalej, utrzymać pozycję lidera w IV lidze, a jak przyjdzie szansa z pierwszej drużyny, starać się ją wykorzystać.

- Ten mecz z Watrą pokazał jednak też, że ten wasz awans do III ligi wcale taką prostą sprawą być nie musi. Mieliście co prawda przewagę, prowadziliście 2:0, ale później rywal strzelił kontaktowego gola i zrobiło się nerwowo.
- IV liga też ma swoją specyfikę. To jest trochę tak, że te drużyny, z którymi gramy, dopóki nie zabierze im się całkiem tlenu, gdy nie prowadzi się już w taki bardziej przekonujący sposób, czyli np. 3:0, to dzielnie walczą z nami do samego końca. Dla nich to jest prestiż urwać punkty Wiśle Kraków. Chcą się pokazać i trzeba to zrozumieć. Każdy mecz będzie ciężki, w każdym trzeba udowadniać swoją wartość.

- Miał pan zimą propozycje z wyższych lig, ale ostatecznie został pan w Krakowie. Poukładał pan sobie to już w głowie, że trzeba się skupić teraz przede wszystkim na grze w wiślackich rezerwach?
- Tak, po rozmowach w klubie tak to zostało poukładane, że zostaję. Nie mam z tym problemu, że będę grał w drugiej drużynie, bo chcę jej pomóc w awansie. Pozostaje wychodzić na boisku i starać się jak najlepiej prezentować w koszulce z białą gwiazdą na piersi.

- Wiosną w roli gospodarza gracie na stadionie Prądniczanki. Biorąc pod uwagę wasz styl gry, to może być pomocne, bo sztuczna nawierzchnia na tym obiekcie jest równa jak stół.
- Nie będę krył, że cieszymy się z tego powodu. Na Dalinie Myślenice boisko trochę pozostawiało do życzenia i były momenty, że czuliśmy się jak na wyjeździe, choć graliśmy u siebie. Na Prądniczance boisko rzeczywiście jest natomiast w bardzo dobrym stanie i myślę, że to będzie nasz dodatykowy atut.

- Pan woli grać na takim boisku czy na naturalnej trawie?
- Wolę grać na naturalnej, ale jeszcze chodzi o sztuczną to też zależy od jej jakości. Bo są różne boiska ze sztuczną nawierzchnią. Na Prądniczance murawa jest akurat najwyższej jakości.

- Macie sześć punktów przewagi w tabeli IV ligi, ale trener Bartosz Bąk podkreśla, że wyznaczył drużynie za cel wygranie również wiosennej części sezonu, żeby ta przewaga nie okazała się tylko pozornie bezpieczną…
- Tak, mieliśmy taką rozmowę i trener jasno to przekazał, że największym przeciwnikiem w całej IV lidze możemy być dla nas tylko my sami. Jeśli poukładamy sobie to jednak odpowiednio w głowach, to nie ma rywala, który byłby w stanie nas pokonać. Umiejętności mamy wyższe, ale trzeba podchodzić do każdego meczu na sto procent koncentracji. Cel jest prosty - chcemy wygrywać każdy kolejny mecz.

- Jest pan liderem drużyny, która walczy o awans do III ligi, ale w poprzednim zaliczył pan kilkanaście meczów w I lidze. Liczy pan, że ten ostatni licznik może jeszcze w tym sezonie ruszyć?
- Po to pracuję, żeby powalczyć o swoją szansę. Mam to cały czas w głowie, że być może moje dobre występy w rezerwie zauważy trener pierwszej drużyny. Liczę na taki awans w klubowej hierarchii. Nie będę krył, że to mnie napędza do jeszcze mocniejszej pracy. Jestem na dzisiaj zawodnikiem rezerw, ale nie poddaję się.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Wiktor Szywacz: Po to pracuję, żeby powalczyć o swoją szansę - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto