Jeszcze gorzej sytuacja ma się w powiecie oświęcimskim, gdzie mieszka 155 tys. osób. Tu karetki są cztery, a więc jedna przypada na 38 tys. 750 potencjalnych pacjentów. Tu karetki stacjonują w Oświęcimiu, Kętach oraz Brzeszczach. Nowy program wojewody Stanisława Kracika, który w zamyśle ma usprawnić system ratownictwa medycznego, nie przewiduje jednak zwiększenia liczby karetek w powiatach oświęcimskim i wadowickim.
Nowy system ratownictwa usprawni dojazd karetki
- Ta decyzja zapadła po konsultacjach ze starostami, bo to oni najlepiej wiedzą, gdzie jest zapotrzebowanie na to, by karetka stacjonowała przez cały czas - wyjaśnia Joanna Sieradzka, rzecznik wojewody małopolskiego. Jacek Jończyk, starosta wadowicki, twierdzi, że chciałby, aby karetek było więcej, ale wiążą mu ręce ograniczone finanse. - Jasne, że kiedy więcej jest zastępów medycznych, czujemy się bezpieczniej, bo nie trzeba dokonywać trudnych wyborów, gdzie karetkę posłać w pierwszej kolejności - przyznaje Jacek Jończyk. - To jednak wiąże się z dodatkowymi wydatkami, a pieniędzy jest zbyt mało - dodaje.
Nowy dyrektor Szpitala Powiatowego im. Jana Pawła II w Wadowicach, Andrzej Merta, przekonuje z kolei, że pięć karetek na powiat wadowicki wystarczy. - Większy problem stanowi zatrudnienie odpowiedniego personelu medycznego - podkreśla Merta. W podobnym tonie wypowiada się Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektor Szpitala Powiatowego im. św. Maksymiliana w Oświęcimiu.
- W trudnych sytuacjach posiłkujemy się prywatnym transportem medycznym - wyjaśnia uspokajająco Sabina Bigos-Jaworowska. - Nie zdarzyło się jeszcze, żebyśmy nie zdążyli na czas z pomocą do pacjenta. Wszystko jest pod kontrolą, mieszkańcy nie powinni się obawiać. Innego zdania są mieszkańcy Małopolski zachodniej, którzy zgodzili się wziąć udział w naszej sondzie ulicznej. Zapytaliśmy ich o to, czy czują się bezpiecznie przy takiej liczbie zastępów medycznych. Na 11 ankietowanych osób z różnych miejscowości tylko jedna stwierdziła, że nie ma obaw. Tyle tylko, że to mieszkanka Wadowic, gdzie karetki są przecież aż dwie.
- Kiedyś było w naszym mieście pogotowie, teraz tylko karetka została - mówi Teresa Momot z Andrychowa. - Jak w Wadowicach mają zatrzęsienie zgłoszeń, to u nas trzeba się modlić, żeby było spokojnie - dodaje.
Jeszcze gorzej jest w Brzeszczach w powiecie oświęcimskim. Tu karetka co prawda jest, ale... w dni powszednie tylko od godziny 19 do siódmej rano oraz w niedziele i święta. - Wychodzi na to, że jak już komuś się ma przytrafić nieszczęście w naszej gminie, to lepiej, żeby stało się to w nocy lub w Boże Narodzenia, albo w Wielkanoc - uśmiecha się kwaśno pan Bogdan z ul. Piłsudskiego w Brzeszczach. - To przecież jakaś paranoja. Lepiej, żeby człowiek nie chorował, bo inaczej to się może źle dla niego skończyć.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Skatował go za kobietę
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?