Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Andrychowie popłynęli na festiwalu. 260 tys zł za kilka godzin zabawy [WIDEO]

Bogumił Storch
Radni z Andrychowa od prawie pół roku bezskutecznie starają się dowiedzieć, jak Aneta Wądrzyk, dyrektor miejskiego Centrum Kultury, wydaje publiczne pieniądze. Słaba frekwencja podczas jednej z miejskich imprez wywołała ich niepokój.

Jak ustalili nasi dziennikarze, na lipcowy muzyczny festiwal z udziałem zagranicznych gwiazd pop, który miał być hitem wakacyjnego sezonu, sprzedano zaledwie 787 biletów. Z miejskiej kasy ubyło w ten sposób ok. 160 tys. zł, bo bilety i wpłaty sponsorów w niewielkim stopniu pokryły koszty imprezy, na zorganizowanie której wydano ponad 260 tys. zł.

Radni Andrychowa postanowili sprawdzić, czy bilans finansowy pozostałych festiwali w tym roku i w latach poprzednich był również na minusie. Twierdzą jednak, że może być to ciężkie, bo dyrektorka do tej pory robiła wszystko, by im to utrudnić.

- Wciąż niewiele wiemy. Na jednej z komisji, na której miała się wytłumaczyć z tego, jak wydaje pieniądze mieszkańców, wszyscy członkowie byli zbulwersowani aroganckim zachowaniem pani dyrektor. Powiedziała, że to nie nasza sprawa - opowiada radny Maciej Kobielus.

Autor: Bogumił Storch

Chcieliśmy potwierdzić nasze informacje, ale Aneta Wądrzyk odmówiła przedstawienia rozliczenia tegorocznych imprez. Nie chce nawet powiedzieć, czy wyszły „na plus”. - Wystarczy, że radni się tym interesują. Ich proszę pytać - ucina rozmowę.

Burmistrz Tomasz Żak broni Anety Wądrzyk. - Dyrektor ma się zmieścić w budżecie zatwierdzonym przez radnych. Dopóki zamyka się w tym, co radni przydzielili, to nie ma sprawy - twierdzi.

Tak jednak nie jest. Pieniądze, które gmina wydaje na mało popularne festiwale, można by przeznaczyć na zupełnie inne, potrzebne cele: np. na różne zajęcia dla dzieci w domach kultury.

Andrychów Music Festiwal miał być jednym z największych tegorocznych wydarzeń na kulturalnej mapie regionu. Zaproszono na niego zagraniczne gwiazdy Kate Ryan i Gordona Haskella oraz legendarną grupę Dżem.

Koncerty odbyły się na ogrodzonym terenie miejskiego stadionu w lipcu. Za wstęp dorośli musieli zapłacić po 50 zł, dzieci od 3 do 13 lat o połowę mniej. Maluchy poniżej 3 lat wpuszczano za darmo.

Mieszkańcy, przyzwyczajani od lat do całkiem darmowych plenerowych koncertów, tym razem woleli zostać w domu. „Dramatycznie mało ludzi. Podejrzewam, że to przez ceny biletów” - napisał internauta Dariusz na stronie promującej festiwal. Inni wtórowali mu: „Kto wymyślił w Andrychowie płatne festiwale??!!”.

Takich opinii było znacznie więcej, co bardzo zaniepokoiło andrychowskich radnych, którzy postanowili sprawdzić, jak wyglądają rozliczenia finansowe tej i innych imprez organizowanych w mieście. Rajcy twierdzą, że po kilku miesiącach nadal niewiele wiedzą.

- Pani dyrektor z premedytacją albo unika udzielenia odpowiedzi na zadawane przez radnych pytania, twierdząc, że to nas nie powinno interesować, albo nie podaje kwot przy rozliczeniach - opowiada radny Maciej Kobielus .

- Ze względu na permanentne aroganckie zachowanie pani dyrektor, nadal nie wiemy, jak i na co wydaje ona publiczne pieniądze - dodaje oburzony.

Jak ustaliliśmy, organizacja Andrychów Music Festiwal (w tym honoraria dla artystów, sprzęt, scena, reklama) kosztowała dokładnie 263 430 zł netto. Sponsorzy wyłożyli 62 840 zł. Wydatków nie wyrównały wpływy ze sprzedaży 787 biletów, które mogły wynieść ok. 39 tys. zł. Wychodzi więc na to, że do festiwalu, który nie porwał tłumów, trzeba było dołożyć ok. 160 tys. zł.

- Od darmowych imprez już się odchodzi. Dzięki temu, że wprowadziliśmy biletowanie, mogliśmy do miasta ściągnąć najlepszych artystów - przekonuje Aneta Wądrzyk, dyrektor andrychowskiego Centrum Kultury.

Radni obawiają się, że pozostałe koncerty też mogą mieć ujemny bilans.

- Okazuje się, że ten lipcowy był spektakularną wtopą, być może nawet największą w ostatnich kilku latach. Tego nie da się niestety inaczej nazwać. Dlatego tym bardziej domagamy się pełnej jawności wydatków na pozostałe imprezy - podkreśla radny Kobielus.

Burmistrz Żak stoi murem za szefową Centrum Kultury.

- Nie może być tak, że radny rozlicza nam każdą imprezę co do złotówki i mówi: tu pani straciła, tu pani zyskała. Te pieniądze dyrekcja miała do dyspozycji - twierdzi.

Andrychowian to nie przekonuje. - Przez festiwale robione ze zbyt wielkim rozmachem jak na małe miasteczko mniej jest pieniędzy np. na zajęcia dla dzieci - uważają.

10-letni podróżnik Szymon Radzimierski

źródło: naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na andrychow.naszemiasto.pl Nasze Miasto