Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Piotr Morawski w futsalu zdobywał trofea. A Wiślanie? To nie tylko drużyna. To rodzina! [ZDJĘCIA]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Wrzesień 2018, Wiślanie - Soła Oświęcim
Wrzesień 2018, Wiślanie - Soła Oświęcim Tomasz Bochenek
- Na boisku jesteśmy impulsywni, a wiadomo, że bratu masz śmiałość powiedzieć więcej niż kolegom. Dlatego to zawsze z braćmi były podczas gry jakieś niesnaski. Jednak to, co na boisku, zostaje na boisku. Potem przybijamy piątkę i jest dobrze. Mamy bardzo bliskie relacje – opowiada Piotr Morawski.

Wiślanie Jaśkowice. Najlepszy zespół w gminie Skawina, w tym mieście rozgrywa swoje mecze. Piotr grono Morawskich w klubie powiększył trzy lata temu. - Rodzina i drużyna są ze sobą powiązane, bo prawie wszyscy jesteśmy jakoś w piłkę zaangażowani – mówi 31-latek, na boisku zazwyczaj lewy obrońca.

W środku pomocy gra jego młodszy o rok brat – Michał. Z boku mecze obserwuje dyrektor sportowy – a w praktyce działacz na wszystkich możliwych polach – Janusz Morawski. Dla Piotra i Michała - wujek, brat ich ojca Zbigniewa, który też zawsze jest na meczach i który, tak jak Janusz, też w Wiślanach grał. Ich pokolenie w klubie reprezentuje także Marcin Morawski, wciąż bawiący się piłką w II drużynie (w „okręgówce”). Z kolei jego syn Nikodem - kuzyn Piotra i Michała - w poprzedniej rundzie występował w III-ligowych Wiślanach, obecnie jest w Sole Oświęcim. Przygodę z piłką w ubiegłym roku zakończył natomiast Maciej Morawski, młodszy brat Piotra i Michała.

- Zawsze temat piłki przewija się w rodzinnych rozmowach. Mój tata też przecież prowadzi klub: Parafialny Klub Sportowy Milenium w Skawinie – 150 dzieciaków, osiem grup młodzieżowych. Ja pracuję w firmie Janusza, więc rozmowy o piłce, o naszych meczach, toczą się też w pracy – opowiada Piotr, absolwent Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Krakowie, zawodowo zarządzający nieruchomościami.

W futbolu osiągnął w rodzinie najwięcej. Razem z Michałem grali w Puszczy w II lidze. Występy w niepołomickim klubie godzili z grą w futsal, w zespole z podwielickiego Grajowa, na zapleczu ekstraklasy. - Kiedy trenerem Puszczy był Tadeusz Piotrowski, trochę przymykał na to oko – wspomina Piotr.

Trenerzy się jednak zmienili, z drużyny odszedł Michał. Drugi z Morawskich rozstał się z niepołomickim klubem w 2012 roku – i było to rozstanie z grą na dużych boiskach. Postawił na futsal.

- Był moment, gdy zastanawiałem się czy to nie był błąd – opowiada Piotr. - Ale potem byłem bardzo zadowolony i gdyby nie problemy zdrowotne, to pewnie nadal kopałbym na hali. Powiem tak: sprawiało mi to dużo większą przyjemność.

Łatwo o satysfakcję, kiedy gra się w zespole topowym – a takim była Wisła Krakbet Kraków. Morawski sięgnął z nią po dwa tytuły mistrza Polski, dwa razy zdobył Puchar Polski, zagrał w europejskich pucharach. Jego pozycja w drużynie rosła z każdą rundą.

- Samograj. W ostatnim sezonie zdobyliśmy na początku Superpuchar, potem Puchar Polski i mistrzostwo. Ta potrójna korona to było coś pięknego. Ja, niestety, sezon kończyłem już na trybunach, ze względu na skręcone kolano – miałem zwichnięcie rzepki i naderwanie więzadeł - ale cały czas byłem z chłopakami – opowiada o wydarzeniach z wiosny 2015 roku.

Mistrzowski zespół został rozwiązany. Piotr natomiast liczył się z tym, że z powodu urazu będzie zmuszony zakończyć przygodę ze sportem. Z pomocą przyszedł, a jakże, brat. Nie tylko piłkarz, ale też fizjoterapeuta, właściciel gabinetu w Skawinie.

- Leczyłem się u doktora Kruka, jednak wielką zasługę ma też Michał i jego ekipa rehabilitantów. Doprowadzili moje kolano do takiego stanu, że mogę normalnie grać i, odpukać, nie odczuwam dolegliwości. To był rok rehabilitacji, praktycznie codziennie – wspomina Piotr.

Wyleczony, dołączył do Wiślan, znów znalazł się w drużynie z Michałem. I tak już zostało.

- Zdecydowanie największym sukcesem, dla mnie osobiście i dla całego klubu, był awans do trzeciej ligi. Po nim musiał nastąpić przeskok organizacyjny, finansowy, ale podołaliśmy – ocenia Piotr ostatnie trzy lata.

Pierwszy sezon w III lidze zespół skończył w środku tabeli. Teraz walczy o utrzymanie, grając jednocześnie na drugim froncie – w Pucharze Polski. 2 kwietnia, w finale na szczeblu podokręgu krakowskiego, Wiślanie zmierzą się z Hutnikiem na jego stadionie. Jesienią, w tym samym miejscu, w spotkaniu ligowym ulegli mu 2:8.

– To był dla nas duży cios. Nie wyszedł nam mecz, popełniliśmy bardzo dużo błędów, Hutnik wykazał wszystkie nasze braki. To był trudny moment, ale podnieśliśmy się po nim bardzo szybko – komentuje Piotr Morawski. - Zimą graliśmy z Hutnikiem sparing, wygraliśmy 4:1, więc trochę się odbiliśmy po tamtej wpadce. Wiadomo, że sparing to nie to samo co mecz o stawkę, ale mam nadzieję, że w Pucharze Polski podejmiemy z Hutnikiem równą walkę i powalczymy o zwycięstwo.

A Piotra w najbliższych tygodniach czekają nie tylko sportowe emocje. Albo inaczej: naprawdę ważne wydarzenie nastąpi w niepiłkarskim obszarze jego życia. Co może mieć jednak wpływ na obszar futbolowy...

- W maju urodzi mi się dziecko, zmienią się priorytety – mówi Morawski, od 2013 roku żonaty z Justyną, koleżanką z liceum. - Nie wiem, czy wciąż będę kopał piłkę, to wyjdzie w praniu. Ale na pewno nadal będę pomagał w klubie, czy to wujkowi, czy tacie - zapewnia.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Regionalny Puchar Polski. Piotr Morawski w futsalu zdobywał trofea. A Wiślanie? To nie tylko drużyna. To rodzina! [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto