O znieważenie Miejsca Pamięci oskarżonych jest 12 osób: sześciu Polaków, pięciu Białorusinów i Niemiec. Członkowie grupy 24 marca tego roku pod bramą „Arbeit macht frei” rozebrali się do naga i skuli ze sobą łańcuchami, chcąc w ten sposób zaprotestować przeciwko toczącym się konfliktom zbrojnym. Dla „mocniejszego przekazu” jeden z grupy na oczach innych uczestników happeningu i osób odwiedzających Państwowe Muzeum zadał przyniesionemu ze sobą barankowi 15 ciosów nożem.
Wczoraj w sprawie zeznawało 11 świadków, byli to głównie strażnicy muzealni. Jak wynikało z ich zeznań, oskarżeni wybrali sobie „odpowiedni moment” - zmianę warty. Część strażników kończyła służbę i przekazywała obowiązki swoim kolegom. Całe zajście zobaczyli na ekranach monitoringu. Zaalarmowała ich również przewodniczka.
- Jedna z oskarżonych osób na widok ochroniarza, zaczęła dźgać barana nożem - relacjonował strażnik muzealny. - Drugi z oskarżonych odpalił petardę - dodaje. Obaj mężczyźni byli agresywni i trzeba ich było skuć kajdankami. Pozostali uczestnicy akcji zachowywali się spokojnie.
- Gdybym wiedziała, że chcą zabić baranka, nie wzięłabym udziału w całej akcji - mówiła wczoraj naszym dziennikarzom młoda dziewczyna. - To miał być protest przeciwko ludobójstwu, a nie uśmiercanie zwierzęcia. Ja nawet jestem wegetarianką właśnie dlatego, że nie zgadzam się na zabijanie naszych braci mniejszych - dodaje.
Jeden ze świadków zeznał, że widział i nagrał mężczyznę z baranem na smyczy idącego mostem Jagiellońskim. Inny, że kilka dni opiekował się zwierzęciem, które miało - jak myślał -zagrać w filmie jednego z oskarżonych.
Jak baranek trafił na teren muzeum? - na to pytanie odpowiedzą nagrania z monitoringu. Kolejna rozprawa odbędzie się 8 stycznia.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?