Lubianie mają w składzie zawodników nie tylko z ekstraklasową przeszłością, ale także i reprezentacyjną, że wystarczy wymienić Łukasza Kadziewicza, czy Pawła Siezieniewskiego. Mają także w swoich szeregach reprezentanta Słowacji Petra Kasperę. - Jak mielibyśmy się bać rywala, to nie wychodzilibyśmy na parkiet – Marek Błasiak, trener kęczan, jasno stawia sprawę. - W miarę swoich możliwości staramy się rozpracować lubinian, żeby pomóc szczęściu. Jednak - przede wszystkim - musimy zagrać lepiej niż przed przerwą w rozgrywkach. Wtedy podkreślałem, że szwankowała nam organizacja gry i czasem nie wyglądaliśmy na parkiecie jak zespół.
W Kętach są umiarkowanymi optymistami przed potyczką z Lubinem. - Przede wszystkim mam do dyspozycji wszystkich zawodników – cieszy się Marek Błasiak. - Owszem, w związku z kosmetyką leczenia kontuzji, nie wszyscy mogą wystąpić jeszcze na swoich nominalnych pozycjach, ale urazy złapane w okresie przygotowawczym pozwalają mi skorzystać z zawodników już choćby w niepełnym wymiarze. Dawno już nie mieliśmy takiego komfortu.
Kęczanie mają świadomość na których graczach opiera się siła lubinian, ale też zdobywanie punktów rozkłada się na kilku zawodników. - Mamy kilka dylematów odnośnie obrania strategii na najbliższy mecz _– analizuje kęcki szkoleniowiec. - _Jeśli rywale będą preferowali agresywną zagrywkę, wtedy skłaniałbym się do ustawienia na libero Mateusza Błasiaka. Jeśli będzie inna, wydaje mi się, że na libero poradziłby sobie Michał Toczko.
W poprzednim sezonie kęczanie przegrali we własnej hali z Lubinem 1:3, ale na wyjeździe wzięli rewanż w identycznych rozmiarach. - Na pewno nie jesteśmy faworytem _– uważa Marek Błasiak – _Jeśli udałoby nam się ugrać punkt, bylibyśmy usatysfakcjonowani. Na pewno nie możemy liczyć na to, że lubinianie ugną się pod presją naszej żywiołowo dopingującej publiczności. Mają kompletny zespół.
W Kęczaninie liczą na powtórkę ubiegłorocznego scenariusza, że - po ciężkim początku – zespół złapie właściwy rytm. Czas z pewnością działa na jego korzyść. - Mamy trochę nieszczęśliwy układ terminarza _– zwraca uwagę kęcki szkoleniowiec. - Nie dość, że przychodzi nam się potykać z mocnymi zespołami, to w ciągu tygodnia przyjdzie nam rozegrać aż trzy spotkania. W sobotę wyjeżdżamy do Ostrołęki na mecz przeciwko miejscowemu Pekpolowi, a w czwartek, 14 listopada, ze względu na transmisję telewizyjną w Orange Sport, przyjdzie nam podjąć Camper Wyszków. Ten mecz został przyspieszony o dwa dni. Pewnie, że wolelibyśmy wstrzelić się w „okienko” telewizyjne w niedzielę, bo w te dwa dni jest siatkarska ramówka, ale nie do nas należy wybór._
II liga: MKS Andrychów w Sanoku nie chce przerobić powtórki scenariusza z Bochni
Po przerwie do walki o punkty w II lidze siatkarzy wraca MKS Andrychów. Przyjdzie mu zagrać wyjazdowe spotkanie z najsłabszym w tabeli Sanokiem, który dotąd nie zdobył punktu.
- To nie ma nic do rzeczy, że nasi najbliżsi rywale zamykają stawkę. Nie lekceważymy nikogo _– podkreśla Tomasz Rupik, II trener MKS. - _Nie chcemy przerobić powtórki scenariusza z Bochni, która też swoje pierwsze punkty zdobyła naszym kosztem i potem – że tak powiem – ruszyła z miejsca. Nie zmienia to jednak faktu, że w Sanoku interesuje nas tylko zwycięstwo.
Przed przerwą andrychowianie doznali dwóch porażek. - Wyprawa do Sanoka będzie dla nas tzw. papierkiem lakmusowym _– uważa trener Rupik. - Jeśli nie chcemy „zakopać” się w dole tabeli, ale trzymać się pierwszej „piątki”, bo takie mamy zadanie, musimy wziąć pełną pulę. _
W Andrychowie zdają sobie sprawę z tego, że – chcąc wygrać w Sanoku – muszą wrócić do stylu prezentowanego w trzech pierwszych kolejkach. - Być może łatwiejsze niż przypuszczaliśmy zwycięstwa dały zawodnikom trochę zbytnią pewność siebie. Poczuli się faworytami rozgrywek, ale na własnej skórze przekonali się, że sport uczy pokory – Tomasz Rupik przypomniał starą sportową maksymę. - W przerwie chłopcy solidnie trenowali, dostając tylko krótką przerwę na odwiedzenie grobów bliskich.
MKS ma problem na libero. Wiadomo, że do Sanoka nie pojedzie Janusz Guzdek, któremu wypada służba. Z drugim zawodnikiem występującym na tej pozycji, Pawłem Puchałą, działacze rozwiązali umowę. W przeszłości, pod nieobecność Guzdka, sztab szkoleniowy przekwalifikowywał na libero Bartłomieja Kolonkę, osłabiając tym samym siłę ataku. Czy andrychowscy szkoleniowcy powielą sprawdzone scenariusze, czy może wymyślą jeszcze inne nowe rozwiązanie?
Budowa Centrum Frame Running w Złotowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?