Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III liga: Sebastian Marczak, czyli mały wzrostem, ale wielki duchem piłkarz Beskidu

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Sebastian Marczak (w parterze) w walce z oświęcimianinem Krzysztofem Hałgasem.
Sebastian Marczak (w parterze) w walce z oświęcimianinem Krzysztofem Hałgasem. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z SEBASTIANEM MARCZAKIEM, 23-letnim zawodnikiem trzecioligowego Beskidu Andrychów

- W pojedynku przeciwko faworyzowanej Sole, z którą Beskid przegrał u siebie aż 0:7, toczył Pan nierówne boje z Krzysztofem Hałgasem. Patrząc na Pana parametry, czyli 173 cm wzrostu, przy 188 oświęcimskiego pomocnika, przypominało to pojedynek Dawida z Goliatem w piłkarskim wydaniu.

- Nie miałem innego wyjścia, jak podjąć tę nierówną walkę. Może natura poskąpiła mi warunków fizycznych, ale serca do walki nie wyrwie mi nikt. Taką już mam naturę, że nie odpuszczę nikomu. Owszem, rywal był szybszy, lepiej wyszkolony technicznie, więc miał nade mną przewagę. Jednak starałem się mu utrudniać zadanie tak, jak tylko mogłem.

- Czy zawsze występował Pan na boku obrony?
- Dopiero wiosną zostałem na nią przekwalifikowany. Oczywiście wszystko w związku z trudną sytuacją kadrową Beskidu. Staram się na niej odnaleźć, choć lepiej czuję się w środku pola, jako defensywny pomocnik. Jednak nie jestem od wybierania sobie pozycji. Nie ukrywam, że ten sezon, choć dla nas bardzo bolesny, bo nie unikniemy spadku, jest dla mnie poligonem doświadczalnym, z którego staram się jak najwięcej wynieść.

- Czy zdobył Pan już bramkę w trzecioligowych bojach?

- Jeszcze nie i – biorąc pod uwagę naszą skromną siłę rażenia – chyba nie uda mi się tego osiągnąć.

- Jako boczny obrońca może się Pan przecież podłączyć do akcji ofensywnej, żeby zrobić przewagę przed bramką rywala, zwłaszcza, że Pana atutem jest też szybkość...

- Mamy w zespole wielu młodych zawodników, którzy dopiero uczą się seniorskiego grania, więc mój ewentualny wypad do przodu zrobiłby lukę w naszych tyłach, którą doświadczeni rywale mogliby wykorzystać. Zresztą sam też nie mam na tyle doświadczenia, żeby szukać goli. Jak mówiłem, uczę się gry na boku obrony. W naszej sytuacji ważna jest przede wszystkim dyscyplina taktyczna.

- Ale czy była choćby jedna okazja do zdobycia gola?

- Była, ale to w moim pierwszym pobycie w Beskidzie, jako 19-latka, kiedy zespół plasował się wyżej w trzecioligowej hierarchii. To było bodaj w meczu przeciwko rezerwom Korony Kielce. Wtedy występowałem na swojej nominalnej pozycji. Seniorski chrzest zatem przeszedł mi już koło nosa. Grałem w wtedy Andrychowie przez rok. Kilka razy wyszedłem w podstawowym składzie, w potem byłem wchodzącym.

- Pochodzi Pan z Targanic, ale z przerwami wraca Pan do Beskidu...

- Najpierw występowałem w nim w juniorach, w lidze wojewódzkiej. Potem dostałem szansę w pierwszym zespole. Jednak po roku wyjechałem w celach zarobkowych z Polski, a po powrocie grałem w rodzinnym Halniaku, w wadowickiej klasie A. Wiosną po raz drugi podjąłem w Beskidzie trzecioligowe wyzwanie.

- Jak Pan przyjmuje wysokie porażki?

- Na pewno nie są one przyjemne, ale młodzież musi zapłacić teraz frycowe, żeby odnaleźć się jesienią na czwartoligowych boiskach. Tak przynajmniej ja to odbieram. W każdym meczu daję z siebie wszystko, że często trzeszczą kości. Szkoda, że coraz mniej kibiców ogląda nasze mecze, bo młodość potrzebuje wsparcia. Może jesienią z frekwencją będzie lepiej. Na razie cieszymy się z tego, że w środę udało nam się wygrać z Popradem Muszyna 1:0. Jak nie z innym zdegradowanym zespołem, to z kim mieliśmy szukać swojej szansy. Ta wygrana była dla nas nagrodą za wszystkie klęski, które w tym sezonie musieliśmy przyjąć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto