Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III liga: Beskid Andrychów nie miał argumentów na Sołę Oświęcim [ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
W Andrychowie piłka aż siedem razy wpadała do siatki Beskidu, więc Robert Widawski mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem.
W Andrychowie piłka aż siedem razy wpadała do siatki Beskidu, więc Robert Widawski mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem. Fot. Jerzy Zaborski
W trzecioligowych piłkarskich derbach zachodniej Małopolski wszystko potoczyło się zgodnie z planem, czyli ostatni w tabeli Beskid wysoko przegrał z faworyzowaną Sołą Oświęcim.

Gospodarze zaczęli odważnie. Już w 1 min mogli się pokusić o objęcie prowadzenia, bo Adrian Młynarczyk pobiegł za zbyt lekkim podaniem Dawida Wadasa do Marcina Kopra. Oświęcimski golkiper wdał się z drybling miejscowym napastnikiem. Był faulowany, więc dla gości skończyło się na strachu.

Oświęcimianie mieli świadomość tego, że w potyczce przeciwko outsiderowi szybko muszą zdobyć bramkę. W 16 min do siatki trafił Mateusz Gleń, lecz sędziowie słusznie odgwizdali spalonego.

Jednak później to właśnie popularny „Glenik” zagrał z prawej strony Pawłowi Cygnarowi, który strzałem po długim rogu zaskoczył Roberta Widawskiego.

Chwilę później, dla odmiany, lewą stroną urwał się Jakub Snadny. Podciągnął z piłką niemal do linii końcowej boiska, wycofał do wbiegającego w pole karne Krzysztofa Hałgasa, który został zahaczony przez Patryka Marczyńskiego, więc sędzia wskazał na „wapno”. Na gola zamienił go Dawid Dynarek.

Później ponownie po skrzydle urwał się Snadny, a po jego zagraniu z 14 m wypalił Cygnar. Piłka po odbiciu się od poprzeczki wpadła do siatki.

Jednak i Snadny, który wcześniej pracował na kolegów, doczekał się swojego trafienia, a za podanie podziękował Gleniowi. Niespełna minutę później plasowanym strzałem popisał się Krzysztof Hałgas i gospodarze myśleli tylko o tym, żeby ten mecz jak najszybciej się skończył, a i tak stracili jeszcze dwa gole. Na koniec andrychowskim kibicom przypomniał się Przemysław Knapik. Na „starych śmieciach” szukał gola. Jego trud został nagrodzony, bo jak za pierwszym razem posłał piłkę do siatki, sędziowie nie uznali mu trafiania, orzekając spalonego.

Andrychowianie także dwa razy posłali piłkę do siatki, ale uczynili to w sposób nieprzepisowy, więc bramki nie zostały uznane. W ich szeregach bardzo mógł się podobać filigranowy Sebastian Marczak.

- W naszej grze nie ma nic nowego. Zawsze zaczynamy obiecująco, ale po stracie dwóch, trzech bramek, mecz się dla nas praktycznie kończy – powiedział Edward Wandzel, trener Beskidu.

- Chłopcy wykonali zadanie w stu procentach – cieszył się Sebastian Stemplewski, trener Soły. - Chodziło o to, żeby jak najszybciej „napocząć” przeciwnika i spokojnie go „skonsumować”. Wiadomo, że im dłużej w tym spotkaniu utrzymywałby się bezbramkowy remis, tym bardziej rywale byliby zdeterminowani, a nam grałoby się trudniej.

Beskid Andrychów – Soła Oświęcim 0:7 (0:3)
Bramki:
0:1 Cygnar 24, 0:2 Dynarek 29 karny, 0:3 Cygnar 39, 0:4 Snadny 54, 0:5 Hałgas 54, 0:6 W. Jamróz 75, 0:7 Knapik 89.

Beskid: Widawski – Marczak, Śliwa, Dębski, Senderski – Gala, Poznański (84 Targosz), Marczyński, Zaremba – Kurleto (51 Sternal), A. Młynarczyk (70 Kaczorowski).

Soła: Koper – Furtak, Wadas, Drzymont, W. Jamróz – Gleń (82 Ząbek), Szewczyk (46 Szopa), Dynarek (62 Knapik), Hałgas (73 J. Jamróz) – Cygnar, Snadny.

Sędziował: Rafał Pąchalski (Kraków).

Żółte kartki: Marczak, Senderski – Szopa, Wadas.

Widzów: 100.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto