Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrychów. Rzeź u hodowcy królików [ZDJĘCIA]

Robert Szkutnik
W Andrychowie nieustalony sprawca zabija króliki. Zwierzęta giną zawsze pod osłoną nocy. Ludzie gubią się w domysłach, dlaczego ktoś niszczy ich hodowle. Watpią, żeby to robiły psy.

Na hodowców królików i drobiu w gminie Andrychów padł blady strach, bo ktoś regularnie zakrada się nocami na posesje, by mordować niewinne zwierzęta.

Hodowcy tracą całe stada
Sprawa jest poważna. Napaści zdarzają się co kilka miesięcy, o każdej porze roku, ale ostatnio przybrały na sile. W ciągu miesiąca odnotowano ich pięć. - Podczas ostatniego napadu straciłem stado składające się z 25 sztuk królików, czempionów. Wcześniej straty były mniejsze - mówi Wojciech Sordyl z Andrychowa.

- Każda matka była kotna. Dałaby młode, które potem sprzedaję. W sumie straty oszacowałem na ponad 10 tys. zł - wyjaśnia.
Sordyl prowadzi fermę reprodukcyją królików kilku ras: popielniański biały, srokacz olbrzymi, nowozelandzki, olbrzym belgijski. Jego zwierzęta są wysoko cenione. Sprzedaje je na największych jarmarkach i targach w Polsce i za granicą.

Hodowca dostaje na nie dotacje unijne. O sprawie raz już zawiadomił policję. - Nic to nie dało. Pewnie i ta zostanie umorzona - mówi załamany Sordyl. Twierdzi, że policja nie chciała na miejscu użyć psa tropiącego. - A nawet sugerowano mi, że ułożenie ciał ofiar wskazuje na mord rytualny - żali się. W Andrychowie w ciągu miesiąca dorobek życia straciło czterech hodowców królików. Z kolei hodowca drobiu z Brzezinki znalazł na posesji pozabijane kury.
Jeden z poszkodowanych mieszka przy tej samej ulicy co Sordyl, ale pozostali są z innej części miasta. Dlatego pojawiły się podejrzenia, że do mordów królików ktoś używa specjalnie szkolonych psów, które przywozi samochodem na miejsce przestępstwa.

Psy wśród podejrzanych
- Jestem przekonany, że to były psy - mówi Daniel Płatek, który też stracił króliki. Po tym zdarzeniu kupił dla bezpieczeństwa dużego psa i w nocy sprawdza każdy hałas.

Policja nie chce informować o sprawie. Dzielnicowy z Andrychowa potwierdza jedynie, że śledztwo trwa. Na razie wiadomo tylko, że napastnik lub napastnicy pokonują ogrodzenie posesji, a króliki wyciągają z klatek po zniszczeniu metalowych siatek. Potem dokonują rzezi.

Okaleczone zwierzęta
Niektórym króliki udało się przeżyć, ale mają okaleczone łapy lub ogony. Martwe i ranne sztuki gospodarze znajdują rano na swoich podwórkach. Nikt oprawcy nie widział.

- Takie obrażenia bardziej wskazują na jenota, kunę albo wilka. Choć w Andrychowie raczej o wilka trudno - mówi Jerzy Herma, ze Szkoły Psiej Tresury w Wieprzu i przewodnik psa ratowniczego w OSP Kęty. Mówi, że jednak psów też nie moża wykluczyć.

Mieszkańcy Andrychowa przyznają, że jest u nich dużo bezdomnych psów. - Jest wiele wałęsających się po osiedlach kundli. Dzieci się ich boją - mówi Jadwiga Kwiatkowska z Andrychowa.

Niedawno psy bez opieki pogryzły turystę w Rzykach.

Teraz ulotki nawołujące do pilnowania psów i szczepienia ich na wściekliznę roznosi straż miejska. Prowadzona jest akcja uświadamiania i ostrzeżeń także z ambon kościołów.

Część mieszkańców jednak ma wątpliwości, czy to psy, bo siatki króliczych klatek wyglądają na przecięte.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na andrychow.naszemiasto.pl Nasze Miasto