To miał być szlagier grupy słabszej, ale skończyło się pewnym zwycięstwem wicelidera z Andrychowa. To może zaskoczyło kibiców, bo poprzednie dwa mecze tych ekip kończyły się pięciosetowymi bojami._ - Tym razem zagraliśmy naprawdę dobre zawody, zaliczając w nich tylko jeden mały przestój _– ocenił Tomasz Rupik, II trener MKS.
Mówiąc te słowa andrychowski szkoleniowiec miał na myśli drugą odsłonę, w której MKS prowadził już 16:11, ale potem był remis 16:16. Gdyby wtedy przyjezdnym udało się pójść za ciosem, być może tradycji tych spotkań stałoby się zadość. Jednak andrychowianie odzyskali rytm, a w trzecim secie, po przekroczeniu dziesięciu punktów, zaczęli kontrolować mecz.
- Musiałby się zdarzyć kataklizm, byśmy po pokonaniu Bochni mogli drżeć o utrzymanie – uważa Tomasz Rupik. - Jeśli jednak wygramy kolejne spotkanie we własnej hali, za tydzień z najsłabszym w tabeli Sanokiem, wówczas nawet matematyczne spekulacje zostaną ucięte. Zapewnienie utrzymanie wcale nie oznacza, że chłopcy spoczną na laurach. Do końca będziemy grać o swoje, chcąc udowodnić kibicom, że „pod kreskę” trafiliśmy w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Powinniśmy walczyć w grupie faworytów. Wreszcie zawodnicy będą chcieli się pokazać trenerowi w perspektywie kolejnych rozgrywek.
MKS Andrychów – Contimax MOSiR Bochnia 3:0 (25:19, 25:23, 25:20)
MKS: Marek, Polak, Mamica, Gawina, Szczygieł, Guzdek (libero) oraz Kolonko
Contimax: Mituniewicz, Czubiński, Kącki, Ściślak, Zmarz, Nieckarz, Małysza (libero) oraz Habel, Sobaniec, Żeleźnik, Madej.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?