Wszystko z powodu budowy krytego basenu, który powstanie na miejscu ich pawilonów, naprzeciw Szkoły Podstawowej nr 4. Wypraszani kupcy grożą, że po dobroci się nie wyniosą, ponieważ dla co najmniej połowy z nich oznacza to bankructwo, a na pewno dla wszystkich kłopoty finansowe.
- Handlujemy tu od początku lat 90. Niedawno, bez żadnego uprzedzenia, dostaliśmy listy z Urzędu Miasta, że do końca wakacji mamy się wynosić - mówi Marek Słodowski, właściciel sklepu warzywnego.
Obok są tam jeszcze m.in. piekarnia, sklep rybny i sklep z częściami samochodowymi. W sumie sześć budek. Jak mawiają sklepikarze, to jeden z ostatnich w mieście punktów handlowych, które do tej pory opierały się zagranicznym sieciom handlowym. - U nas klienci mają warzywa i owoce od sprawdzonych dostawców. Obok jest duże osiedle Lenartowicza, gdzie mieszka sporo starszych ludzi, którzy także z powodu tej bliskości tu przychodzą, by nie musieli z siatami jechać przez całe miasto - mówi właściciel warzywniaka.
Inny z kupców przyznaje, że od strony formalnej miasto miało prawo wymówić najem. - Żeby jednak przenieść sklep w inne miejsce, znaleźć lokalizację i dostosować asortyment do nowych klientów, potrzeba przynajmniej roku. Teraz połowa z nas zamknie interes i chyba pójdzie po pracę do pośredniaka - dodaje. Trzy sklepy mają kontynuować działalność, ale finansowo, jak twierdzą handlowcy, będą pokrzywdzeni. - Przez ponad 20 lat sporo włożyliśmy w te budynki - podkreśla jeden z nich. Kupcy nie wykluczają, że na znak sprzeciwu lokali dobrowolnie nie opuszczą - aż do czasu wynegocjowania z nimi m.in. dłuższego czasu wypowiedzenia.
Burmistrz Tomasz Żak tłumaczy, że żadne opóźnienia budowy już nie wchodzą w grę, bo rozstrzygnięto już przetarg na wykonanie projektu basenu wraz z pozwoleniem na budowę. Gmina zarezerwowała na tę inwestycję (głównie dokumentacja) w tym roku 300 tys. zł, a na całą budowę wyda 15 mln zł. Ma powstać do jesieni przyszłego roku.
- Jeszcze przed końcem grudnia ma zostać wbita pierwsza łopata na budowie - zapowiada burmistrz Żak.
Za kupcami ujęli się natomiast mieszkańcy.
- Sklepy te cieszą się bardzo dużą popularnością. Mnóstwo ludzi robi tu zakupy. My klienci jakoś to przeżyjemy, ale kupców szkoda, przecież płacą podatki do gminy i można by pójść im na rękę - mówi Stanisław Mikołajek, mieszkaniec osiedla Lenartowicza.
Broni ich także radny gminy Andrychów Maciej Kobielus. - Czy tak funkcjonuje „Gmina przyjazna inwestorom”, która chwali się tym tytułem? Czy pomoc przez gminę udzielana jest tylko dużym firmom, a drobnym przedsiębiorcom już nie? Dlaczego nie zostały podjęte z nimi rozmowy? - pyta publicznie burmistrza radny Kobielus. Domaga się, by magistrat przesunął termin wypowiedzeń umów dzierżawy gruntów, żeby kupcy nie likwidowali swoich działalności w środku sezonu handlowego. Chce także zorganizowania spotkania urzędników z przedsiębiorcami oraz udzielenia im pomocy w znalezieniu innej lokalizacji na prowadzenie działalności. Część andrychowian uważa jednak, że to by była przesada.
- To dorośli ludzie i powinni umieć sami o siebie zadbać. Wiedzieli, że najem nie jest na wieczność, a teren przeznaczony jest pod inwestycje. Przecież basen też jest ważny - irytuje się Jakub Węgrzyn, sklepikarz z rynku.
WIDEO: Zmiany w podatkach konieczne? Przedsiębiorców nie stać na podwyżki pensji
Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news
Strefa Biznesu: Wypalenie zawodowe coraz większym wyzwaniem dla firm
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
